Ścieżką rowerową do Unisławia i z powrotem
Czwartek, 20 czerwca 2013
Km: | 55.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:58 | km/h: | 18.81 |
Pr. maks.: | 33.70 | Temperatura: | 30.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1664kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: srebrna strzała | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca na 1/2 etatu ma tę zaletę, że można pojeździć w tygodniu rowerem. Dzisiaj postanowiłam zrobić sobie dłuższą wycieczkę, bo Polsson był w Toruniu i mogłam na niego liczyć w razie jakiejś awarii!!!(odpukać). Postanowiłam po raz pierwszy pojechać ścieżką do Unisławia, bo dotychczas tę trasę "brałam" w częściach. Droga była dłuższa niż przypuszczałam, ale nie było źle. Niestety, gdy ruszyłam w drogę powrotną, okazało się, że wiatr wieje mi w twarz, słońce świeci mi prawie w twarz, no i jestem zmęczona potwornie. Moją średnią szlag trafił, bo z każdym kilometrem powrotnym średnia spadała w zastraszającym tempie. Tak, jak drogę do- pokonałam jednym ciągiem, tak drogę z- z kilkunastoma przystankami. Była i woda ze studni, prawie się wykąpałam, był i sklep z obfitym posiłkiem na przystanku autobusowym w Różankowie, oblewanie się wodą niezliczoną ilość razy. No bo po co pomyśleć, żeby nie wyjeżdżać w trzydziestostopniowym upale o godz. 11.10 przed południem???? Mam za swoje!. Ale, gdy siedziałam na przystanku racząc się bułką z jogurtem, przypomniało mi się, gdy siedziałam tez na przystanku, ale w Złotorii w grudniu podczas mrozu i zdejmowałam wszystkie skarpety, żeby rozmasować zmarznięte stopy. Ale dojechałam i wtedy i dziś, a tę zawziętość podczas takich wyjazdów /dla mnie ekstremalnych/, biorę z tego, jak patrzę na to, co wyprawia Polsson i jak sobie radzi!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!