Za ciepło się ubrałam, dodatkowa kurtka była niepotrzebna, za to mam chyba wreszcie na siebie patent na marznące stopy- woreczki foliowe!!! Chociaż noga jest spocona, ale coś za coś- bo w stopki nie było zimno.
Dzisiejszy wyjazd potraktowałam jako eksperyment. Znalazłam stare ocieplane buty/ niezbyt wygodne na rower/, po godzinie jazdy stopki oczywiście dały o sobie znać, ale w Lubiczu kupiłam gazetę, owinęłam nogi, no i proszę! 45 km udało się!! Przed wyjazdem przez okno widziałam mnóstwo Mikołajów przygotowujących się do półmaratonu mikołajkowego na Barbarce, więc też założyłam czapkę Mikołaja, trochę cukierków do kieszeni, no i rozdawałam dzieciom po drodze. Bardzo miły dzień na rowerze przy pięknej, choć dość zimnej pogodzie. Dla mnie są to naprawdę ekstremalne warunki jazdy. Dzisiaj Polsson oferował mi pomoc w razie kłopotów z powrotem, na szczęście nie musiałam korzystać, ale dzięki! Dzięki również wszystkim za wskazówki co do ubioru. Prawda, że najstarsze metody są najlepsze!!!
Dzisiaj przesadziłam, i to mocno!!! Oczywiście problem ze stopami- zimno. Miałam już ochotę dzwonić po kogoś, ale Polsson i |Tomek w trasie, jak zwykle, kiedy jestem w potrzebie.....W Złotorii nie czułam palców u nóg już w ogóle, musiałam iść i prowadzić rower, bo nie mogłam jechać; na jakimś przystanku pod wiatą zdjęłam buty i prawie wszystkie skarpety, no i masażyk stóp. Byłam z lekka załamana, że dalej nie pojadę, ale masaż bardzo pomógł i do domu dotarłam bez problemu, choć miałam jeszcze ok. 15 km. Chyba jestem z siebie dumna! W drodze powrotnej, już w Toruniu zaczął padać lekki śnieżek, temp. ok.0 stopni- jak dla mnie to abstrakcja, nigdy nie jeździłam na rowerze w takich warunkach. A było super!