Poszukiwania akwenu wodnego dla Craftera- część druga. No, chyba teraz znalazłam miejsce, gdzie będę mogła wejść razem z psem do wody. W Zalesiu rozmawiałam z właścicielami knajpki nad samym jeziorem i byli mi nawet bardzo przyjaźni, bo mieli kiedyś podobny problem z własnym owczarkiem niemieckim. Teraz dopiero w czwartek mogę znów próbować z rana. Mam nadzieję, że skubany tym razem wejdzie do wody! W Zalesiu zaczął padać deszcz, a ja oczywiście w krótkich portkach i bez rękawków, no ale jakoś, jakoś. A teraz w Toruniu oczywiście świeci słońce!!!
W połowie drogi już miałam w myślach tytuł wycieczki-"Prawie Ciechocinek"! Trochę pobłądziłam, nie chcąc jechać szosą /przecież ci ludzie jeżdżą jak wariaci!/, no i udało mi się nawet zgubić drogę. Efekt końcowy jest jednak najważniejszy. W lesie miałam dużego "stracha", gdyby nie gaz pieprzowy przy kierownicy od Polssona, nie odważyłabym się jechać tak w nieznanym terenie. Było ciężko, a to z powodu napotkanego dziwnego towarzystwa, gdzie jedna "przydrożna pani" świadczyła "usługę" czterem panom w samochodzie osobowym. Dostałam takiego "spidu", że sama się sobie dziwiłam. Oj, było mi gorąco, i to wcale nie z powodu wysokiej temperatury powietrza.....
Pojechałam na rozpoznanie- m.in.do Przysieka nad stawy, aby obejrzeć ewentualne miejsce do kąpieli dla Craftera, bo podobno pływanie dobrze wpływa na dysplazję. Mam nadzieję, że będzie lepiej chodził. Postanowiłam sobie, że będę z nim, a potem z obydwoma jeździła w miejsce, gdzie sobie popływają. Musi być to tez miejsce, gdzie swobodnie dojadę busem. Kazika piesek pływa w Przysieku, ale ja chyba znalazłam miejsce trochę bliżej, bo w Porcie Drzewnym- jest tam fajny dostęp do wody i jutro pierwsza próba! Spotkałam nad stawem rowerzystkę Asię z Rozgart, z którą obeszłyśmy z rowerami wodę dookoła. Przepiękne miejsce; stwierdziłam, że wcale nie trzeba wyjeżdżać daleko, żeby znaleźć ładne miejsca. Poza tym, jak zwykle zachwycona jestem zapachem lasu, szczególnie po wczorajszym deszczu. Z Asią rozstałyśmy się dość szybko po wydostaniu się z lasu, bo jechała za wolno jak dla mnie, ale pożegnałyśmy się na "do zobaczenia"- ona też podobno sporo jeździ.