Znów po przerwie!!!; wreszcie wybrałam się na rowerową wycieczkę. Brakuje mi tego, ale niestety doba trochę za krótka, żeby "objąć" wszystko. Moich zajęć w klubie nie porzucę przecież, a czas, który dotychczas zajmował rower, teraz zajmuje pływanie z Crafterem w Zalesiu- woda jest już naprawdę pioruńsko zimna, ale dajemy radę! Dzisiaj nad jezioro nie było czym pojechać, wszystkie samochody w trasie, no i wybór był prosty- rower. Pojechałam właśnie tam, gdzie jeżdżę się kąpać- trasa miała wyglądać trochę inaczej, modyfikacja nastąpiła spontanicznie?!- oczywiście źle pojechałam, ale też było świetnie!!!
No, niestety rower zdecydowanie poszedł w "odstawkę". Widać to po ilości moich wycieczek w ostatnim czasie. Codzienne, popołudniowe chodzenie do klubu na ćwiczenia, rower w weekendy /albo i częściej/, no i teraz cztery razy w tygodniu kąpiele w jeziorze- dały o sobie znać w postaci ogólnego wyczerpania. Musiałam koniecznie zajrzeć do dowodu osobistego........- decyzja podjęta! Tydzień zakazu aktywności fizycznej całkowicie! Tzn. tak całkowicie, to nie do końca, bo od czwartku do niedzieli jeździłam z psem nad jezioro, z tym, że "ćwiczenia" w wodzie wyszły mi tylko na dobre. Kolana i staw skokowy odpuściły, i wreszcie mogę normalnie chodzić. Do klubu wróciłam, ale nie chodzę codziennie, no i dzisiaj rower po przerwie. Tęskniłam za tym. Musiałam sama sobie narzucić taki "reżim", bo przestraszyłam się na dobre, że nie będę mogła ćwiczyć w ogóle- a to byłaby TRAGEDIA!!! Pozytyw jest jeden- pies chodzi lepiej, nie wiem tylko, jak długo jeszcze będę mogła go nad wodę zabierać, ze względu na pogodę oczywiście. Może wtedy częściej wsiądę na rower?! Brakuje mi tego, ale doba jest trochę za krótka, gdy robi się tyle rzeczy na raz. Tak nawiasem mówiąc Tomek też mi trochę pokrzyżował plany przez ostatnie dwa weekendy, jeśli chodzi o rower, bo nie miał wyjazdów i był na miejscu, ale za to jeździł z nami nad jezioro.